niedziela, 2 września 2012

Śniadania

Droga Aniu!
Śniadanie jest według wielu najważniejszym posiłkiem w ciągu dni. Trudno się z tym nie zgodzić, ale najważniejsze jest to by było pożywne i zdrowe. Od dzieciństwa śniadania były dla mnie utrapieniem. O ile w weekendy jadałam je chętnie, o tyle w tygodniu, szczególnie przed pójściem do szkoły były koszmarem. Zjedzenie jednej kromki chleba z wędliną, serem białym, serem żółtym czy dżemem było nie do wykonania. Rodzice przez dwadzieścia minut każdego poranka wmuszali we mnie jedzenie. 

Nie wiem czym był spowodowany mój wstręt do śniadań, pewnie stresem przed szkołą, dziś już tego dokładnie nie pamiętam. I tak przez cały okres podstawówki i gimnazjum śniadania były dla mnie nie najważniejszym posiłkiem, ale najbardziej stresującym posiłkiem w ciągu całego dnia. 

I pewnie wszystko powtórzyło by się, gdybym nie zmieniła miejsca zamieszkania i " uwolniła się" od rodziców. Wyprowadzka z domu do Wielkiego Miasta, życie samemu bez dorosłych i nowa szkoła- wszystko złożyło się na raz. Musiałam być rozsądna, odpowiedzialna. Wiedziałam, że rodzice nie przyjadą po mnie jak źle się poczuję, że gdy coś mi się stanie nie będzie wokół ludzi, którzy mi pomogą, bo mnie znają (zaleta mieszkania w małym mieście, gdzie część osób kojarzy kogo jesteś córką). 

W liceum musiałam nauczyć się jeść śniadania, prawie godzinna podróż do szkoły w tym ponad 15 minut drogi na przystanek autobusowy wymagały zjedzenia CZEGOŚ. I tak zaczęłam jeść śniadania, z odpowiedzialność. Jadłam jedną, dwie kromki, do tego herbata i w drogę. Do szkoły brałam kanapkę, a w szkole jadłam obiad dwudaniowy (jedyny ciepły posiłek wciągu dnia). Po powrocie do domu jadam jakieś słodycze, ciastko lub słodką bułkę i owoce. I tak przez całe LO. 

Śniadania nie stały się dla mnie przyjemnością, nie stały się nawet najważniejszym posiłkiem dnia, którym był obiad- chyba przez całe moje dotychczasowe życie to obiad jest dla mnie najważniejszy (wspomnienie rodzinne- wspólny obiad, rozmowy, poczucie bezpieczeństwa i akceptacji). Obiady szkolne były smaczne, powtarzalne (można było przewidywać menu na nadchodzący tydzień), zawsze mi smakowały i przez okres liceum były głównym tematem rozmów z moją mamą. 

Dziś, po czterech latach od zakończenia liceum nadal jadam śniadania, ciągle nie dla przyjemności, choć te weekendowe, czasami wymyślne coś więcej niż kromka chleba z twarożkiem, sprawiają, że odczuwam większą frajdę z jedzenia. 


Jemy, bo musimy dostarczać naszemu organizmowi niezbędnych składników odżywczych ( jakiś fragment reklamy mi się tu chyba wkradł), to główne zadanie Jedzenia, ale możemy też jeść by czuć się lepiej  i sprawiać sobie przyjemność. Jedzenie dla przyjemności powinno być jednak rozsądne.


Aniu, jak Ty się odżywiasz, co jesz na śniadania?

Pozdrawiam 
Twoja Przyjaciółka