poniedziałek, 22 lipca 2013

Enough is enough


Ostatnio odkryta piosenka. Trudno powiedzieć czy inspiracja czy może kolejne moje marzenie o możliwości zaśpiewania czegoś takiego. Polubiłam bardzo, a dodatkowo muszę się przyznać - lubię muzykę z dawnych lat, nawet taką - Niech żyje Disco, byle nie disco z pola. Przyznaję, że mam już nawet wizję wykonania tego utworu na wielkiej gali. Do realizacji potrzebna mi tylko: druga piosenkarka, wielka gala - nieważne z jakiej okazji, muzycy, akrobaci, tancerze i publiczność. Ot takie tam marzenie. 

To teraz powrót do rzeczywistości. Niestety z planów wakacyjnych nie udało mi się jeszcze nic zrealizować. Mam załamanie w pracy nad sobą. Nie potrafię się przełamać się, stoję w miejscu a może wręcz się cofam. Jestem teraz u rodziców i nie wiem, czy to mój dom tak na mnie działa, czy to rodzice i świadomość ich ciągłego bycia obok (i kontrolowania, presji jedzenia, nie bycia zbyt głośno, nie pamiętam kiedy tańczyłam swobodnie - a kocham to robić), czy może po prostu mój Leń (może mieć różne nazwy), ale nie potrafię się zmobilizować do pracy. Czuję się tak jak już kiedyś się czułam - niemal wstęp do depresji. 

Wszędzie mnóstwo inspiracji, czytam codziennie blogi, ale nie mam siły i odwagi (choć robię to anonimowo - nie podpisuję się z imienia i nazwiska) by napisać komentarz. A głowa dodatkowo kipi od pomysłów. Wiele osób pisze, że ich motywacją jest blog, moją też miał być, ale ciągle wydaje mi się, że to, co napiszę będzie słabe, zapominając  o tym, że może być słabe, ważne żeby było moje. 

A to wszystko udało mi się napisać po przeczytaniu tego wpisu. Teraz mogę zawalczyć o swoje sprawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz